Wiara jako ratunek dla Ojczyzny

Markiewicz darzył Polskę wielką miłością. Przy czym kochał ją według najszczytniejszych zasad chrześcijańskich. Dla niego więc „miłość Ojczyzny zasadzała się głównie na tym, aby głodnemu rodakowi dać jeść, nagiego przyodziać i to nie tylko w znaczeniu cielesnym, ale i w duchowym”. Porównując historię naszego narodu z innymi twierdził, że Polacy pod wieloma względami stoją wyżej od innych narodów, że w historii Polski nie było grabieży, zaborów, nie było polityki opartej na podłym kłamstwie, nie było potwornych zbrodni, jak gdzie indziej, a jeżeli były, to je sami winowajcy naprawiali, jak np. Bolesław Śmiały. Wierzył w zaszczytne posłannictwo Polski, jako przedmurza chrześcijaństwa. Kiedyś kraj nasz zasłaniał Europę i Chrześcijaństwo piersiami swych synów pod Legnicą, Cecorą, Chocimem i Wiedniem. W czasach współczesnych orężem walki stała się broń ducha, literatura piękna, czysta, katolicka, w przeciwieństwie do literatury innych narodów, które hołdują po większej części naturalizmowi, materializmowi i racjonalizmowi, które nie są niczym innym, jak formą pogaństwa. Markiewicza charakteryzowała niezłomna wiara, że o Polskę katolicką wkrótce upomni się niebo i że odzyska ona nie tylko byt polityczny, ale łaskami będzie wyróżniona wśród narodów. „Jak wiara Noego zachowała go z rodziną wśród ogólnego potopu, tak wiara Polski zachowa ją i ocali wśród potopu kar Bożych, które spadną na świat bezbożny razem z największą karą wojny światowej”. Jako środek ocalenia w okresie wojny i powszechnego spustoszenia zalecał całemu narodowi wiarę Jagiellonów, Kordeckich, Sobieskich, Chodkiewiczów, dowodząc, że dawne zwycięstwa odnosiła Polska więcej wiarą niż orężem. Uważał, że „Polska oparta o opokę wiary nie może zginąć” oraz że narody katolickie przetrwały i przetrwają w przyszłości największe kataklizmy.