Trudno powiedzieć, czy Mary zamierzała nadal prowadzić mistyfikację, los bowiem rozstrzygnął za nią tę kwestię. Już kilka lat wcześniej pewna kobieta wykryła tajemnicę „małżeństwa” i co pewien czas szantażowała kobiety. Żądane sumy nie były wygórowane i „małżeństwo Howe” zawsze płaciło szantażyst- ce. Jednak po śmierci towarzyszki Mary kobieta uznała, że jej ofiara stała się bezbronna, i postanowiła wyłudzić większą sumę. W tym celu wdarła się do oberży wraz z parą łotrów przebranych za policjantów. Oskarżyli Mary o jakiś rabunek i oznajmili, że przybyli ją aresztować. Sądzili, że wpadnie w panikę i zgodzi się zapłacić każdą sumę, byle uniknąć zdemaskowania. Mary jednak zdecydowała się poprosić o pomoc sąsiada, któremu wyznała historię swojego życia. Dzięki jego pomocy przestępcy wpadli w ręce sprawiedliwości. Ale tajemnica Mary wyszła na jaw i nie mogło być już mowy o istnieniu Jamesa Howe. Możemy sobie wyobrazić, jak dziwnie czuła się Mary stając się po trzydziestu trzech latach znowu kobietą. Sprzedała oberżę „Pod Białym Koniem” kupiła dom w innej części Poplar. Dzielna kobieta spędziła tam resztę swojego życia, wspominając pełne przygód minione lata i z pewnością myśląc o utraconym kochanku, któremu pozostała wierna. Umarła w 1781 roku.