Była już głęboka noc, kiedy Ojciec przerwał modlitwy

Zamknął okno, zwrócił się ku swemu łożu. Nagle odwracając się spostrzegł w celi czcigodną postać w sutannie jezuickiej, która rzecze do niego: «Oto ja, ojcze Korzeniecki, ja, do którego przed chwiląsię zwracałeś. Otwórz okno ponownie, a ujrzysz rzeczy, których nie widziałeś jeszcze nigdy. Równina, która roztacza się przed tobą to okolica Pińska, gdzie zdobyłem koronę męczeńską za wiarę Chrystusową Lecz spojrzyj jeszcze raz, a zobaczysz, co pragniesz widzieć». Ojciec Korzeniecki rzucił znów spojrzenie w dal. Tym razem ukazały mu się niezliczone bataliony wojsk. Rosjanie, Turcy, Francuzi, Anglicy, Austriacy, Prusacy i inne jeszcze narody, których zakonnik nie mógł rozpoznać, walcząz taką zaciekłością, jaką widzi się tylko w najbardziej szalonych wojnach. O. Korzeniecki nie rozumiał, co to wszystko znaczy. Wtedy święty męczennik Andrzej wyjaśnił w tych słowach: «Kiedy wojna, którą widziałeś, zbliżać się będzie ku pokojowi, Polska zmartwychwstanie, a ja będę ogłoszony jej Patronem. Wizja, która się przesunęła przed twymi oczyma, jest prawdziwa i rzeczywista i wszystko spełni się jak najdokładniej, jak ci oznajmiłem. Teraz idź i spocznij: ja, aby ci dać znak na potwierdzenie prawdziwości tego, co widziałeś i słyszałeś, wycisnę ślad mej ręki na twoim biurku, zanim cię opuszczę». Mówiąc to, święty dotyka ręką stołu (śladu tego podobno dotykali też później inni zakonnicy – dop. ZP) i w tej chwili znika”. Warto także dodać, że w nocie redakcyjnej opracowania Kotkowskiego znajduje się dopisek, że publikacja przepowiedni ma służyć sprostowaniu innych, niewiarygodnych wersji. Autor jednak „nie przesądza w niczym jej prawdziwości, nie orzeka, czy się już spełniła w poprzedniej wojnie, czy też należy oczekiwać wspaniałego jej wypełnienia w naszych tragicznych czasach”.