„Dzieło to jest owocem dwuletniego stanu nadzwyczajnej egzaltacji i myśli ciągle przez ów czas zwróconej ku Bogu i ku źródłom wiedzy. Napisane jednym ciągiem pióra – jednym tchnieniem modlącego się ducha – ale rozważone głęboko – a często dyktowane wyraźnie przez samą świata i form widzialność, uchybi może formą ale bronić się będzie prawdą i jednością idei, wszystko tłumaczącej – wszelka więc niedoskonałość formy na pisarza spadnie i będzie mu wieńcem cierniowym… aż prawda siebie samą broniąca i pamięć późną pisarza obroni”. Tak pisał Juliusz Słowacki w projekcie przedmowy z 1844 roku do „Genezis z ducha”. Jeśli dodatkowo uwzględni się relacje z historii życia poety, jego refleksje osobiste i postawę względem idei, zasad, które wyznawał i które mu w życiu, działalności, a przede wszystkim twórczości przyświecały. Jeśli doceni się wagę słów jego przyjaciela, Szczęsnego Felińskiego, na którego rękach umierał, że: „Ze wszystkich wieszczów naszych, nie wyłączając nawet Mickiewicza, który w chwilach natchnienia przeistaczał się nie do poznania, żaden nie miał oblicza tak uduchowionego, w życiu codziennym, jak Słowacki. Czuć w nim było zawsze mędrca i poetę, zajętego wyłącznie kwestiami ducha i wieczności, albo opatrznościowego posłannictwa narodów”. Jeśli doceni się misyjną wręcz proroczą rolę, jaką sobie poeta przypisywał, wierząc m. in. w to, co potem się spełniło: „przyszłość moja i moje będzie za grobem zwycięstwo” – to wtedy na pewno przyznanie Słowackiemu tytułu pierwszego wieszcza narodowego nie wydaje się być błędne. Tym samym również niektóre z jego utworów można traktować jako poetyckie proroctwa. Przy czym oczywiście najczęściej te wizje dotyczą jak gdyby całościowych, narodowych rozstrzygnięć, mniej natomiast skupiają się na szczegółach, datach. Ale wbrew pozorom tego rodzaju proroctwa nie muszą przez to wydawać się mniej prawdziwe czy gorsze.