Według interpretacji prof. Grocha, sprzed kilkudziesięciu lat, szesnasty król, zwany „Słońce Ojczyzny”, miał oznaczać odnowiciela świata, papieża Polaka, który, opierając się na Polsce i później na Słowiańszczyźnie, na nowo odbuduje ideały chrześcijańskie, symbolizowane przez Kościół, na którego czele stoi. Ostatni król „Regnorum Occasus”, czyli „Upadek królestw”, jawi się w tym układzie jako osoba najtrudniejsza do rozszyfrowania. Dawniejsi interpretatorzy łączyli tę postać także z papieżem, który zapewni prawdziwy demokratyzm i upadek monarchistyczno-dyktatorskiego sposobu rządzenia. Inni zaś widzątutaj upadek władztw wszelkiego rodzaju, a nie tylko zmianę ich formy. A jak będzie naprawdę? A może ten „Upadek królestw” to zapowiedź króla absolutnie innego rodzaju, może to człowiek, który pojawi się i będzie przewodzić na zasadach absolutnej równości wszystkich, ewangelicznej franciszkańskiej miłości Boga, człowieka i Natury, na zasadach duchowej służby wynikającej z przywództwa typu ojcowskiego, patriarchalnego, potwierdzanego życiem? Dzisiaj taka prognoza to też utopia, aczkolwiek coraz więcej zwolenników „zielonych idei”, szczególnie o zabarwieniu religijnym, o takim królu – cichego, pokornego serca – marzy. Oczywiście interpretacja przepowiedni opata Reszki zawsze będzie budziła wątpliwości i dawała duże pole do popisu, gdyż przełożenie symboli na pewno nie jest łatwe. Dzisiaj bowiem np.
tytuł „Słońce Ojczyzny” niektórzy skłonni byliby przypisać także kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu.