Kaspara wziął do domu strażnik więzienny

Obserwował go i poczynił kilka spostrzeżeń. Jego nowy podopieczny był dobrze zbudowany, stopy zaś miał tak delikatne, jak małe dziecko. Uśmiechał się jak chłopczyk, ale twarz miał właściwie bez wyrazu. Kiedy chodził, potykał się jak dziecko, które stawia pierwsze kroki. Kaspar wkrótce nauczył się mówić nieporadnymi zdaniami. Mógł jeść tylko chleb i pić wodę, po innym pożywieniu chorował. Nie okazywał zakłopotania, kiedy żona strażnika go kąpała. Wydawało się, że nie widzi różnicy między kobietą i mężczyzną. Strażnik doszedł do wniosku, że chłopiec nie jest żadnym oszustem i że z jego osobą musi wiązać się jakaś tajemnica. Tajemniczy znajda budził też coraz większe zainteresowanie. Młody uczony, doktor Daumen, kierował nauką Kaspara. W końcu chłopiec potrafił trochę opowiedzieć o swojej zadziwiającej przeszłości. Kaspar twierdził, że przed przybyciem do Norymbe- rgi nie widział ludzi. Znał tylko jednego człowieka. Jak daleko może sięgnąć pamięcią, mieszkał w komórce długości dwóch metrów, szerokości około jednego metra i wysokości metr pięćdziesiąt. Zawsze tylko siedział albo leżał. Za legowisko służyła mu słoma, całą zaś garderobę stanowiły skórzane spodnie i koszula. Co rano znajdował w komórce przygotowany dzbanek z wodą i kawałek chleba. Bywało niekiedy, że woda miała gorzki smak i po jej wypiciu zapadał w sen. Po obudzeniu stwierdzał, że zmieniono mu ubranie i obcięto paznokcie. W celi było zawsze ciemno.