Dziedzictwo tronu

Następnie w 1833 roku pojawił się na scenie dziejowej Karl Wilhelm Naundorff, przedstawiając dowody na poparcie roszczeń do prawa dziedzictwa tronu. Stara niańka delfina i minister sprawiedliwości Ludwika XVI rozpoznali w nim Ludwika Karola. Siostra delfina kategorycznie odmówiła spotkania z Naun- dorffem, chociaż mówiono jej, że jest wielce podobny do członków jej rodziny. Poplecznicy Naundorffa uznali jej odmowę za potwierdzenie słuszności jego żądań. Wiadomo było, że popierała swego wuja, Karola, jako prawowitego króla. Historia Naundorffa miała jeszcze jeden ciekawy aspekt. Otóż nie potwierdzał on powszechnie przyjętej teorii, że strażnicy wykradli go z więzienia i ukryli w bezpiecznym miejscu. Mówił, że to Barras przeniósł go do innej części więzienia i na jego miejsce umieścił kogo innego. Potem, kiedy „zastępca” umarł, został potajemnie wyprowadzony z więzienia i wywieziony najpierw do Włoch, a następnie do Prus, gdzie przybrał nazwisko Naundorff. Aby przeforsować swoje żądania, Naundorff wszczął proces z powództwa cywilnego. Został wówczas aresztowany i wydalony z Francji. Pojechał do Londynu, gdzie ktoś usiłował dokonać zamachu na jego życie. W dziewięć lat później umarł w Holandii. W akcie zgonu napisano: „Ludwik Karol de Bourbon, lat sześćdziesiąt, syn Ludwika XVI i Marii Antoniny”.
Do dzisiejszego dnia potomkowie Naundorffa dochodzą swych żądań w sądach francuskich.