Proroctwo św. Andrzeja Boboli dzisiaj nie jest zbyt popularne, ale jeszcze przed kilkudziesięciu laty krążyło w wielu niesamowitych wersjach. Wspomina o tym między innymi Zygmunt Kotkowski, autor jego biografii wydanej jeszcze przed II wojną światową a później wznowionej w Londynie w 1963 roku. Andrzej Bobola wstąpił do zakonu Jezuitów w 1611 roku. Oddał się pracy duszpasterskiej głównie na Kresach Wschodnich. Został zamęczony, żywcem obdarty ze skóry przez Kozaków w Janowie Poleskim, 16 maja 1657 roku, ponieważ nie wyparł się wiary. Jego kult rozpoczął się tuż po śmierci. W 1853 roku Pius IX ogłosił beatyfikację, w 1938 roku odbyła się w Rzymie uroczystość kanonizacji męczennika. W 1819 roku w Wilnie, w trakcie gorącej, głębokiej modlitwy za Ojczyznę, dominikaninowi – ojcu Korzenieckiemu objawiła się postać Andrzeja Boboli, który przepowiedział wskrzeszenie Polski i wojnę europejską. Wszystko miało miejsce w ciszy klasztoru, gdzie ojciec Korzeniecki był zamknięty z rozkazu władz carskich. Dominikanin podzielił się wizją z współbraćmi oraz ojcami z Towarzystwa Jezusowego; jezuita, o. Grzegorz Felkierzamb, wszystko to opisał. Relacja ta najpierw pojawiła się w języku włoskim w 1854 roku, potem przedrukował ją w 1855 roku „Przegląd Poznański”. Fragmenty tekstu przytoczonej poniżej przepowiedni pochodzą z pierwszego opracowania, a cytuje je Zygmunt Kotkowski.