Czterdzieści lat po tym wydarzeniu, w 1913 roku, ukazał się w londyńskim czasopiśmie „Strand” artykuł powracający do tej sprawy. Napisał go przełożony pewnej szkoły, pan Howard Linford. W tym artykule ujawnia on treść dokumentów, które pozostawił mu jeden z nauczycieli, niejaki Abel Fosdyk, człowiek wykształcony i wiele podróżujący po świecie. W dokumentach nieżyjącego Fosdyka znajdowało się wyjaśnienie losów załogi „Mary Celeste”. Fosdyk twierdził, że był nie ujawnionym pasażerem w ostatnim rejsie „Mary Cełeste” i jedynym człowiekiem, któremu udało się ocalić życie. Był on, jak wynika z dokumentów, bliskim przyjacielem kapitana Briggsa. Briggs zgodził się zabrać go potajemnie na pokład statku, Fosdyk bowiem musiał z jakichś nie wyjaśnionych przyczyn opuścić natychmiast Amerykę. Otóż pewnego dnia Briggs wdał się w spór z jednym z marynarzy. Chodziło o to, jak sprawnie i prędko jest zdolny pływać człowiek całkowicie ubrany. Aby udowodnić swoje racje, kapitan wskoczył do wody i zaczął pływać wokół statku. Za nim wskoczyło jeszcze dwóch mężczyzn, podczas gdy reszta obserwowała ich z pokładu. Nagle rozległ się przeraźliwy krzyk bólu i rozpaczy jednego z pływających koło dziobu marynarzy. Wszyscy skupili się na małym mostku, który został wcześniej zbudowany dla córeczki kapitana. Mostek nie wytrzymał ciężaru i zawalił się pod stojącymi. Wszyscy wpadli do wody, gdzie, wedle Fosdyka, zostali pożarci przez rekiny, które zaatakowały wcześniej pierwszego marynarza.