Polska odzyska wolność bez wystrzału

Koźmiński ciągle zabiegał o to, by naród polski wypełnił swą dziejową misję chorążego wolności. Gdy pod koniec życia, w 1905 roku, ówczesne wydarzenia wzbudziły nowe nadzieje, skierował do podległych mu zgromadzeń następujący apel, który wyraźnie ukazuje jego wizję drogi ku wolności: „Bądźcie wierne powołaniu swemu, starajcie się o świętość, a zobaczycie, że Bóg bez jednego wystrzału przywróci Polskę”.

 

Prawdę powiedziawszy odrodzenie państwa polskiego rzeczywiście przebiegało bez krwawych walk. Te prorocze słowa w jakimś sensie odnoszą się do kolejnego odzyskania pełnej wolności pod koniec lat osiemdziesiątych. Przekazanie władzy „Solidarności” odbyło się nieoczekiwanie także nadzwyczaj łagodnie, czym był zadziwiony cały świat. Jeżeli zaś można sobie pozwolić na pewne luźne skojarzenia faktów, to w jakimś sensie przyczynił się do tego również „duch Koźmińskiego”. Dlaczego? Otóż tutaj trzeba cofnąć się nieco i przywołać kolejnego błogosławionego – Jerzego Matulewicza. Ten kapłan był przez szereg lat w kontakcie z Koźmińskim i opiekował się ukrytym Stowarzyszeniem Księży Mariańskich. Korzystając też z przykładu ojca Honorata postanowił ratować upadający i wymierający zakon Marianów.