Loreta Janeta Velazquez, w której żyłach płynęła ognista kastylijska krew przodków, została obdarzona przez naturę nieustępliwością i odwagą, a przy tym nieodpartą namiętnością do przygód. Wychowała się w Hawanie i tam poślubiła potajemnie amerykańskiego żołnierza. Działo się to w roku 1856. Kiedy w Ameryce wybuchła wojna secesyjna, Loreta (która w domu niewątpliwie odgrywała rolę głowy rodziny) wywarła na męża nacisk, aby zaciągnął się do armii Konfederacji. Ale to ją jeszcze nie w pełni usatysfakcjonowało. Ona również postanowiła wyruszyć na wojnę. Aby ukryć kobiece kształty, kazała sobie zrobić coś w rodzaju szkieletu czy kolczugi z cienkiego drutu, który zakładała pod męską koszulę. W przebraniu zgłosiła się do wojska, podając się za porucznika Harry T. Buforda. Została wysłana do obozu koło Nowego Orleanu, w którym przebywał również na ćwiczeniach jej mąż. Niestety, wkrótce potem zginął nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności od kuli z karabinu. Ten wypadek nie odstraszył bynajmniej dzielnej małżonki.