Niewielu było takich, którzy wątpili w winę Gillesa

Pod koniec października Gillesa i oskarżone z nim osoby powieszono w Nantes. Mało kto bowiem wierzył, że zwykły człowiek może osiągnąć tak wiele w życiu bez uciekania się do pomocy diabła. Proces Gillesa toczył się przy drzwiach zamkniętych i mógł budzić pewne wątpliwości. Giermków Gillesa z pewnością poddano torturom. Być może główny oskarżony doświadczył podobnego traktowania. Czy zatem padł ofiarą spisku? Jeśli tak właśnie było, to podejrzanym o uknucie spisku mógł być przede wszystkim John, książę Bretanii. On to bowiem odniósł największe korzyści z uznania barona za winnego i skazania go (zyskał wielką część skonfiskowanych dóbr ziemskich Gillesa). Gillesa łatwo było zaatakować i oskarżyć. Niewiele sobie bowiem robił z przyjętych form obyczajowych, a ponadto niewątpliwie zajmował się alchemią i astrologią. Powszechnie też znano jego przywary, takie jak żarłoczność, ekstrawagancja, skłonność do ekscesów seksualnych, i mówiono o nich. Nie były to w żadnym razie cechy godne pochwały, ale też nie dowodziły, iż popełniał morderstwa. Nasuwa się pytanie, dlaczego Gilles przyznał się do popełnienia zbrodni, jeśli był niewinny. Może zmuszono go do tego torturami? Istnieje jednak inne, chyba bardziej prawdopodobne wyjaśnienie tajemnicy. Otóż baron Gilles zdawał sobie sprawę, że znalazłszy się raz w rękach wrogów, jest stracony. W tej sytuacji jedynie ważne były bezpieczeństwo i dobro rodziny. Gdyby Gilles nie przyznał się do winy, a został uznany za winnego, jego majątek uległby konfiskacie. Przyznając się do popełnienia zarzucanych czynów i żałując za nie, mógł ocalić przynajmniej część swych dóbr, które dzięki temu pozostawały przy dzieciach. Tak stanowiło ówczesne prawo.